Ratunek dla ducha czyli jak pościć dzisiaj

Milena Kindziuk

Czterdzieści dni Wielkiego Postu może niekiedy uczynić cuda. Pomóc wyjść z "ciemnej doliny", naprawić rozsypujące się koleiny życiowe. Tylko pod jednym warunkiem: że człowiek zechce poświęcić więcej uwagi sferze duchowej

Szpital psychiatryczny w Tworkach to prawie mój drugi dom - mówi osoba znana z pierwszych stron gazet, zaangażowana w działalność publiczną. "Ląduje" tu co kilka tygodni. Gdy nie wytrzymuje już tempa życia, kiedy nie jest w stanie wygospodarować w nocy trzech godzin na sen, a zajmowane stanowisko i natłok spraw nie pozwalają nawet na chwilę odpoczynku i wyciszenia, jedynym ratunkiem jest terapia szpitalna. Weekendowa, tygodniowa, bywa że miesięczna.
Dla psychiki Tworki są idealnym miejscem. A co z duchem?

Życie jak śnieżna kula

- Zrywam kartkę kalendarza. Kolejną w życiu. Nie zauważam nawet, że już Wielki Post - żali się owa osoba. Dopiero widok kapelana szpitalnego w fioletowej stule przypomina, że jest taki czas w roku, który może odmienić życie.
Kapelani szpitali psychiatrycznych nie mogą ujawniać nazwisk pacjentów. Tak jak lekarzy, ich również obowiązuje tajemnica. Ale otwarcie, z wielkim smutkiem mówią, że częstymi "gośćmi" w tych placówkach są znani politycy, ministrowie, dziennikarze - zazwyczaj telewizyjni, biznesmeni czy dyrektorzy szkół, a także - coraz częściej - przepracowani zakonnicy i księża. - Zdziwiłaby się pani, gdybym wyjawił choć jedno nazwisko - zapewnia mnie jeden z kapelanów. Straszliwy pęd życia i nadmiar obowiązków to dzisiaj najczęstsze przyczyny wielu chorób psychicznych. Ale również zaniedbań duchowych. Bo w takim zagonionym życiu nie ma miejsca na wyciszenie, skupienie, nie mówiąc już o prawdziwej, głębokiej modlitwie. Wszystko dzieje się coraz szybciej i szybciej. Życie toczy się jak śnieżna kula - czasem nie wiadomo dokąd, albo po prostu rozlatuje się w niebyt.

Dopieścić jak dziecko

Na szczęście jest taki czas w roku liturgicznym, który może pomóc przezwyciężyć nadmierny aktywizm, przemęczenie, rozleniwienie duchowe czy po prostu niechęć do wgryzania się w to, co naprawdę w życiu jest ważne. Czterdzieści dni Wielkiego Postu może niekiedy uczynić cuda. Pomóc wyjść z "ciemnej doliny", naprawić rozsypujące się koleiny życiowe. Tylko pod jednym warunkiem: że człowiek zechce zaopiekować się sferą ducha. Dopieścić ją jak małe dziecko, które intuicyjnie wie, co ma robić, ale potrzebuje - niczym Różewiczowski bohater - "nauczyciela i mistrza". Wtedy przyjdzie potrzebne olśnienie.
Ciśnie się jednak na usta pytanie, co uczynić, aby owo olśnienie przyszło? Aby kolejny Wielki Post w moim życiu nie był gdzieś obok mnie, by tym razem zakiełkował. Najlepiej jakimś postanowieniem. Jednym, choćby najmniejszym, ale najbardziej adekwatnym do mojego życia. Dla jednych może to być ochrzczenie dziecka, które ma już być może kilka lat, dla innych zawarcie ślubu kościelnego albo pojednanie z kimś bliskim z rodziny. Ale też zwykłe, prozaiczne czynności. - Punktualność, solidne wykonywanie obowiązków, pomoc innym - to właśnie mogą być największe postanowienia wielkopostne. Bo niekiedy łatwiej jest pójść na Drogę Krzyżową czy odmówić sobie jedzenia słodyczy, niż podjąć jeden konkretny wysiłek na całe czterdzieści dni - uważa ks. Jan O'Dogherty z Opus Dei. Stąd postem jest, według niego, np. wkładanie wysiłku w gotowanie. - To doskonałe umartwienie w małżeństwie. Talerz ciepłej zupy, uprasowana koszula czy "zagryzienie zębów", gdy współmałżonek zaczyna robić awanturę, bardzo wiele kosztuje i jest naprawdę dużym wyrzeczeniem. Znam małżeństwa, które postanowiły w tygodniu w ogóle nie rozmawiać o rzeczach nieprzyjemnych. Ewentualne spory zostawiają na weekendy, kiedy mają czas na spokojne zastanowienie się nad trudnościami. To wyrzeczenia, które ocierają się o świętość.
Umartwienia nie są wartością samą w sobie. - W Wielkim Poście nie chodzi o umartwianie się na ślepo, ale o element poznania siebie, swoich nieuporządkowanych skłonności i o podjęcie z nimi walki - tłumaczy o. Andrzej Ruszała OCD, teolog duchowości z Krakowa.

Dwa skrzydła postu

Wielki Post zatem kieruje wzrok ku wartościom, które nadają życiu sens. I ku Temu, który powoduje, że życie nasze zmienia się, ale nie kończy. Bardziej sensownym zatem czyni bytowanie ludzkie na ziemi.
Jak pościć dzisiaj? Podpowiada o. Jacek Salij OP: - Post ma dwa skrzydła: modlitwę i czyny miłości bliźniego. Dopiero w tym towarzystwie staje się on wielkim środkiem na drodze do zbawienia, pozbawiony tych skrzydeł, znaczy niewiele.
Zdaniem ks. prof. Stanisława Urbańskiego z UKSW, post powinien być osobistą formą wyboru, która przyda się do lepszego poznania Boga. - Nie chodzi tu o formy zewnętrzne, ale o duchową przemianę, która jest w Wielkim Poście najważniejsza.
Ks. O'Dogherty natomiast zwraca uwagę na niekonwencjonalne metody postu. - Na dobrą sprawę pościć może każdy zmysł. Nie tylko smak, ale też słuch czy wzrok - mówi. - Chodzi o to, że można uczyć się opanowywać swój wzrok. Nie patrzeć na to, co przyciąga moją uwagę. A więc umartwiać się, opanowując ciekawość.
Kiedy może pościć słuch?
- Są ludzie, którzy zaraz po obudzeniu się włączają radio. Nie mogą żyć bez muzyki albo serwisów informacyjnych. Gdy powstrzymają się w pewnych chwilach od włączenia radia, ich słuch ma okazję zachować post. I wtedy osoby te zdobywają minimum wewnętrznego skupienia, które jest niezbędne, by rozmawiać z Bogiem w ciągu dnia - wyjaśnia kapłan z Opus Dei.

Wyrzeczenia dla chudych

Oczywiście, post w sensie wstrzymywania się od jedzenia i picia także ma swój sens. Znany jest zresztą w tej formie we wszystkich religiach. W chrześcijaństwie długie posty praktykuje Kościół prawosławny: wierni poszczą przez czterdzieści dni przed Wielkanocą, tyle samo dni przed Bożym Narodzeniem, czternaście - przed świętem Zaśnięcia Matki Bożej, tydzień - przed świętem Piotra i Pawła, nadto we wszystkie środy i piątki roku. Nie jedzą wtedy mięsa, tłuszczów zwierzęcych, a nawet nabiału. Jak tłumaczył w jednym z wywiadów ks. Henryk Paprocki, duchowny Kościoła prawosławnego, jest to dowód wolności człowieka, pokazuje, że skoro można zrezygnować z jakichś potraw, można również zrezygnować z grzechu. Jeszcze więcej praktyk postnych mają niektóre tzw. starożytne Kościoły Wschodnie, np. w Kościele Etiopskim dni postne obejmują niemal połowę roku.
- Trzeba jednak dobrze rozumieć sens postu, bo na przykład osoby chude albo anorektyczki powinny umartwiać się, jedząc więcej, a nie mniej. To dla nich jest post - wyjaśnia ks. Jan O'Dogherty. Uważa on też, że doskonały na nasze czasy jest post internetowy albo też telewizyjny - dla miłośników kablówki czy satelity. Współczesna kultura bardzo potrzebuje odkrycia tych form pokuty.

Uśmiech i inne umartwienia

Paradoksalnie jednym z większych umartwień może być... uśmiech. Tak uważa ks. O'Dogherty: - Bywają chwile, że uśmiech naprawdę wiele kosztuje. Na co dzień jesteśmy zmęczeni, przytłoczeni obowiązkami, zestresowani. Do tego dochodzą różne problemy. O uśmiech więc nie jest łatwo. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z kimś natrętnym, z kimś, kogo niespecjalnie lubimy albo kto ma trudny charakter. Jeśli właśnie wtedy mimo wszystko potrafimy się do kogoś uśmiechnąć, jest to forma umartwienia. Bo nie przychodzi nam to łatwo, okupione jest wysiłkiem, który podejmujemy, aby umilić innym życie.
I jeszcze jedno: najważniejsza w przygotowaniu do Wielkanocy jest spowiedź. To ukoronowanie wszelkich praktyk pokutnych, podejmowanych wyrzeczeń, postanowień. Urokiem Wielkiego Postu jest zatem również jego bezkompromisowość. Bo każe spojrzeć prawdzie w oczy. Zobaczyć, co jest złem, grzechem, prochem. Ale też daje nadzieję. By z prochu powstać - do nowego życia.

"Niedziela" 6/2008

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl