Odeszła ikona matki

Milena Kindziuk

Taki pogrzeb może mieć tylko człowiek wielki lub święty

Takiego pogrzebu Suchowola jeszcze nie widziała! – raz po raz mówili ludzie, którzy szli kilka kilometrów po polnej, błotnistej drodze z kościoła na cmentarz. I rzeczywiście – było pięknie. Doniośle. Kilka tysięcy ludzi z całej Polski. Kilkuset księży, kilku biskupów, kardynał. Wielu nie zmieściło się nawet na cmentarzu. Dziękczynienie za życie matki świętego wyraźnie ustępowało miejsca smutkowi i żałobie.

*

Najpierw – ciało śp. Marianny Popiełuszko zostało uroczyście wyprowadzone z domu rodzinnego w Okopach. Kondukt żałobny ruszył z orkiestrą i pocztami sztandarowymi. Gdy prostą, drewnianą trumnę wnoszono do kościoła parafialnego w oddalonej od wsi o pięć kilometrów Suchowoli, na placu na matkę księdza Jerzego czekało już kilka tysięcy ludzi. Ci, którzy nie zmieścili się w świątyni, mogli uczestniczyć w Eucharystii za pośrednictwem telebimu.

Pierwsze słowa, jakie padły w kościele, pochodziły od papieża Franciszka, który podziękował Bogu za piękne i długie życie śp. Marianny Popiełuszko: „Opatrzność Boża sprawiła, że owoc jej macierzyństwa, błogosławiony syn Jerzy, dostąpił chwały ołtarzy przez męczeństwo. Okupione ono zostało także cierpieniem Matki, która widząc cierpliwość Boga, wzniosła się ponad ból, ufając Stwórcy, tak jak ufała Mu wcześniej, niosąc większe i mniejsze krzyże codzienności. To jest świętość ukryta, która przynosi błogosławione owoce” – napisał papież Franciszek. Później usłyszeliśmy, że oto „odchodzi z tego świata ikona matki, która, naznaczona cierpieniem, jednoczy się z Matką Bolesną i przebacza oprawcom swojego Syna” – te słowa napisali przewodniczący i sekretarz generalny KEP.

Abp Edward Ozorowski zaznaczył w homilii, że pani Marianna stała się współmęczenniczką syna-męczennika. – Była świadkiem wiary. Mimo że nie studiowała teologii, zawsze potrafiła odpowiadać poprawnie na stawiane jej pytania, jej odpowiedzi były zwięzłe i trafiały do celu. Można by z nich ułożyć teologię dla początkujących – powiedział.

Kard. Kazimierz Nycz wyraził wielką wdzięczność całej Polski za dar życia bł. ks. Popiełuszki: – Droga, kochana Mamo, pamiętamy Twoje przyjazdy na grób księdza Jerzego do Warszawy i Twoją obecność na beatyfikacji syna. Ufamy, że teraz będziesz orędować za nami u Boga.

I wreszcie – tłumnie zgromadzona „Solidarność”, ze 146 sztandarami. Jak mówił przewodniczący Związku Piotr Duda, po męczeńskiej śmierci księdza Jerzego cała miłość do niego została przelana na jego matkę, która co roku towarzyszyła ludziom pracy w pielgrzymkach na Jasną Górę. – Teraz też będzie dla niej tam miejsce – pusty fotel z białymi różami – zapewnił.

Kondolencje przesłali m.in. prezydent RP Bronisław Komorowski i premier RP Donald Tusk.

*

Czy Marianna Popiełuszko mogła się spodziewać takiego pożegnania? Pamiętam, jak kiedyś powiedziała mi, że wolałaby być jedną z wielu nieznanych matek. Bo ta jej „sława” została okupiona zbyt wielkim cierpieniem. Ludzie to docenili. A ten wspaniały, iście królewski pogrzeb prostej, zwykłej kobiety ze wsi Okopy pokazuje, jakie wartości tak naprawdę liczą się w życiu.

Nie ulega wątpliwości, że odeszła matka świętego. Ale też święta matka. Taki pogrzeb bowiem może mieć tylko człowiek wielki lub święty.

"Niedziela" 48/2013

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl