Pakt fiskalny i CO2

Bogusław Kowalski

Przedstawiciel Polski na spotkaniu ministrów środowiska Unii Europejskiej zawetował propozycję nałożenia na kraje członkowskie dalszych wymagań w zakresie redukcji emisji CO2. Uderza to bowiem w podstawowe interesy polskiej gospodarki, opartej w znacznym stopniu na energii pozyskiwanej z węgla. Wydarzenie to zbiegło się w czasie z podpisaniem w UE paktu fiskalnego w kształcie niezgodnym z polskimi interesami. Polskie weto było w pewnym sensie odpowiedzią na pakt. W ten sposób, mimo postawienia przez gabinet Donalda Tuska w polityce zagranicznej na Berlin, ujawniają się rzeczywiste rozbieżności interesów w relacjach polsko-niemieckich. Dodatkowo potęgowane lekceważeniem stanowiska polskiego rządu.

Unijna nadgorliwość

Polska zawetowała propozycję Komisji Europejskiej wprowadzenia tzw. kroków milowych, stopniowo doprowadzających do redukcji CO2 w UE do 2050 r. Bruksela w porozumieniu z Danią, która obecnie przewodniczy w Radzie UE, chciała, aby do 2030 r. zredukować emisję o 40 proc., do 2040 r. – o 60 proc., a do 2050 r. – o 80 proc. w porównaniu z poziomem emisji w 1990 r. Polska co prawda już zgodziła się na ten ostatni pułap, ale teraz nie akceptuje etapów pośrednich. Nasza delegacja zwróciła uwagę, że Komisja Europejska nie ma jeszcze analizy wpływu takiego postępowania na poszczególne kraje i sektory gospodarki. Poza tym cała Unia jest jeszcze przed negocjacjami globalnymi, bez których działania tylko w jednej części świata nie dadzą efektów, gdyż zanieczyszczone powietrze i tak będzie się przemieszczać ponad granicami państw. Jeśli chcemy uzyskać pozytywny efekt, musi być solidarne działanie zdecydowanej większości wszystkich najważniejszych krajów, a nie tylko samej UE.

Pośpieszne działanie będzie nie tylko nieskuteczne środowiskowo, ale też szkodliwe gospodarczo, przede wszystkim dla Polski. Nasza energetyka, mimo wielu inwestycji już realizowanych i planowanych, w najbliższym czasie prowadzących do dywersyfikacji paliw, jeszcze długo będzie oparta głównie na węglu. A jego spalanie wyzwala największą emisję CO2. Proponowana przez Komisję Europejską restrykcyjna polityka będzie szybkimi krokami prowadziła do kolejnego znaczącego wzrostu cen energii. A to z kolei obniży konkurencyjność gospodarki i podniesie koszty utrzymania ludności. Gdy takie działania będą dotyczyły tylko UE, to cały przemysł energochłonny przeniesie się do krajów ościennych, ale nie należących do Unii, takich jak Rosja, Ukraina, Turcja czy Afryka Północna, powiększając liczbę bezrobotnych na naszym terenie. Plany te są w tak oczywisty sposób dla nas szkodliwe, że w Sejmie z inicjatywy prof. Jana Szyszki, posła PiS, pojawiła się inicjatywa zobowiązania rządu do renegocjacji umów dotąd zawartych w tej sprawie. Odpowiedni projekt uchwały został jednak odrzucony głosami posłów koalicji PO-PSL.

Napięcia polsko-niemieckie

Polskie weto jest więc w pełni uzasadnione. Ale w świetle dotychczasowej polityki zagranicznej, której symbolem była wypowiedź ministra Radosława Sikorskiego w Berlinie, wzywająca Niemcy do narzucenia swojego przywództwa Europie, jednak nieco zaskakujące. Takich zdecydowanych narzędzi jak weto raczej dotąd unikano, preferując gabinetowe uzgodnienia, tym bardziej w takiej sprawie jak kwestie środowiskowe, bardzo ważne dla niemieckiej opinii publicznej i dla niemieckiej polityki. Dlatego polskie „nie” trzeba traktować jako odpowiedź na podpisanie kilka dni wcześniej paktu fiskalnego. Po wielu miesiącach dyskusji i narad został on ostatecznie przyjęty w kształcie zupełnie ignorującym stanowisko Polski.

Do paktu fiskalnego mogą bowiem przystąpić kraje unijne nieposiadające wspólnej waluty, ale bez żadnego wpływu na podejmowane na podstawie paktu decyzje. De facto jest to potwierdzenie podziału UE na dwie kategorie członkostwa i praktyczna realizacja wizji integracji europejskiej opartej na tzw. twardym jądrze. Zabiegi polskiego rządu, aby znaleźć się w tym gronie, chociażby w ograniczonym zakresie, spełzły na niczym. A stało się tak za sprawą stanowiska Niemiec, które nie poparły naszych aspiracji. W kontekście berlińskiego wystąpienia polskiego szefa MSZ „czarna polewka” dla rządu w Warszawie była szczególnie bolesna.

Musiało się więc to spotkać z jakąś reakcją. Skorzystano więc z okazji i zaostrzono stanowisko w sprawie redukcji emisji CO2. Niestety, bez renegocjacji zawartych już w tej sprawie umów weto poza chwilową demonstracją niezadowolenia nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści. Zresztą dała temu wyraz komisarz UE ds. walki z ociepleniem klimatu Connie Hedegaard, która oświadczyła: „Polska była jedynym blokującym krajem. Prezydencja duńska i pozostałe 26 państw członkowskich wyraźnie zwróciło się do Komisji, aby iść dalej, co też zrobimy”. Trzeba więc zadać premierowi Tuskowi jednoznaczne pytanie: Czego jego rząd oczekuje w zamian za rezygnację z weta? Czy chodzi o ochronę polskiej gospodarki, czy też poparcie dla objęcia przez niego w 2014 r. stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej? I gdy dojdzie do wyboru którejś z tych opcji, to na co postawi?

"Niedziela" 14/2012

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl