Biała Księga Smoleńskiej Tragedii

Z posłem Antonim Macierewiczem rozmawia Wiesława Lewandowska

Wiesława Lewandowska: – Publikacja Białej Księgi Smoleńskiej Tragedii zbiega się z zapowiedzią ogłoszenia rządowego raportu na temat katastrofy smoleńskiej. Dlaczego sejmowy Zespół ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej właśnie teraz wydaje ten dokument?

Antoni Macierewicz: – Ten dokument był przygotowany do publikacji już dwa tygodnie temu, jednak uznaliśmy, że niektóre sprawy wymagają doprecyzowania, stąd nieznaczne przesunięcie w czasie. Nasza publikacja nie ma związku z zapowiadanym, lecz wciąż przesuwanym w czasie ogłoszeniem raportu min. Jerzego Millera, a wynika jedynie z tego, że opinia publiczna ma prawo do rzetelnej wiedzy faktograficznej o katastrofie smoleńskiej.

– Biała Księga jej dostarcza?

– Tak. Nasza Biała Księga nie jest raportem, nie ocenia i nie rozstrzyga wszystkich kwestii związanych z dramatem smoleńskim – jest tylko zbiorem dokumentów; 95 proc. z blisko 150 stron to dokumenty. Tez podstawowych stawiamy bardzo niewiele – czekamy jeszcze na wyniki badań związanych z przebiegiem wydarzeń ostatnich sekund lotu. Całościowy raport zamierzamy opublikować najprawdopodobniej w połowie września.

– Czym jest spowodowane to przesunięcie w czasie i wcześniejsze wyodrębnienie Białej Księgi?

– Biała Księga stanowi faktograficzną całość, przedstawia fakty w sposób uporządkowany, dlatego mogła być już opublikowana. Tymczasem zespoły naszych ekspertów różnych specjalności jeszcze nie rozstrzygnęły kilku szczegółowych kwestii. Chodzi zwłaszcza o przebieg wydarzeń ostatnich 30 sekund lotu, a dokładniej – o naturę wydarzeń, które doprowadziły do tego, że na wysokości 15 m nad poziomem pasa zostały unieruchomione wszystkie mechanizmy tego samolotu, co sprawiło, że samolot uległ katastrofie w powietrzu, a uderzając w ziemię, był już bezwładny, unieruchomiony. Chcielibyśmy wyjaśnić, jakie wydarzenia doprowadziły do tego, że zasilanie mechanizmów samolotu zostało przerwane, że centralny komputer został wyłączony, że czarne skrzynki przestały działać właśnie na wysokości 15 m nad poziomem pasa… Tego do końca jeszcze nie tyle nie wiemy, co nie jesteśmy pewni. Są różne hipotezy…

– Jaki jest cel ogłoszenia Białej Księgi? Krytycy twierdzą, że to element gry wyborczej PiS…

– Dla tych krytyków każdy moment takiej publikacji byłby jednakowo niedogodny. Nam chodziło o pokazanie faktów, dokumentów, aby każdy mógł sam sprawdzić, co tak naprawdę się zdarzyło, aby nie polegał tylko na medialnej sieczce wątpliwej jakości argumentów, niemających żadnego umocowania w rzeczywistych faktach. Polacy byli w ciągu ubiegłego 1,5 roku zasypywani ocenami, hipotezami, różnorodnymi sądami i sugestiami… Natychmiast po katastrofie Rosjanie podsunęli nam np. ocenę, że polscy piloci nie znali rosyjskiego i w związku z tym musiało dojść do tragedii… Biała Księga to bez wątpienia pierwszy uporządkowany zbiór dokumentów związanych z tragedią smoleńską.

– W jaki sposób poselski zespół docierał do tych dokumentów?

– Dokumenty i informacje zawarte w Białej Księdze to najczęściej relacje świadków wydarzeń, inżynierów, żołnierzy, osób, które uczestniczyły bądź miały wiedzę np. na temat awarii i napraw tego samolotu... Są tu także analizy naszych ekspertów, zarówno krajowych, jak i zagranicznych – większość z nich prosi o zachowanie anonimowości i dyskrecji do czasu opublikowania raportu końcowego.

– Dlaczego?

– Obawiają się, że skoro represje dosięgły już nawet prokuratora nadzorującego śledztwo smoleńskie, to tym bardziej mogą dosięgnąć urzędnika w ministerstwie spraw zagranicznych, który przedstawia nam np. wiedzę na temat porozumień, jakie zawierał min. Radosław Sikorski z dyplomatami rosyjskimi. Tych porozumień, które sprawiły, że wizyta najważniejszych osób w państwie z prezydentem na czele została uznana za wizytę prywatną. O tym min. Sikorski wiedział i ten stan rzeczy zaaprobował. To jest jedna z setek spraw poruszonych w Białej Księdze, które razem pokazują świadome, systematyczne działanie przedstawicieli rządu Donalda Tuska na szkodę prezydenta Polski.

– Biała Księga pokazuje też podział oraz rozmiar win po stronie polskiej i rosyjskiej?

– Z przedstawionych przez nas dokumentów wynika, że wina za tę tragedię leży przede wszystkim po stronie rosyjskiej. Wystarczyłaby jedna decyzja Rosjan – zamknięcie lotniska, do czego kontrolerzy lotów byli prawnie zobowiązani. To prawda, że można znaleźć usprawiedliwienie dla ich działania, bo dowództwo i kierownictwo polityczne kazało im ten samolot przyjąć. Ich stopień odpowiedzialności jest oczywisty, za to ocena winy w wymiarze moralnym i osobistym jest już rzeczą osobnej dyskusji. Decyzja o lądowaniu była polityczna i przyszła z Moskwy – to trzeba bardzo jasno powiedzieć.

– Jak w świetle dokumentów Białej Księgi przedstawiają się winy polskiej strony?

– Tu mamy kilka fundamentalnych kwestii. Po pierwsze – rezygnacja z zakupienia bezpiecznych samolotów – rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował przetarg dający możliwość wymiany tej starej poradzieckiej floty na nowoczesne samoloty, rząd Donalda Tuska wyrzucił sprawę do kosza… Po drugie – systematyczna wspólna gra dyplomatyczna, polityczna premiera Tuska z premierem Putinem, mająca na celu wyeliminowanie prezydenta Kaczyńskiego z wizyty smoleńskiej i doprowadzenie do dwóch odrębnych wizyt. Wizyta prezydenta została uznana za wizytę prywatną, podczas gdy wizyta premiera Tuska korzystała z pełnej ochrony wizyty państwowej, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Po trzecie – doszło do złamania wszystkich przepisów i reguł dotyczących ochrony prezydenta i najwyższych osób w państwie. Nie wysłano funkcjonariuszy BOR, żeby obejrzeli i zbadali teren lotniska, a w czasie planowanego przylotu w Smoleńsku nie było żadnego funkcjonariusza… I wreszcie sprawa kluczowa – całe zabezpieczenie wizyty oddano w ręce rosyjskie i nawet nie zapewniono sobie przepływu informacji co do czynności wykonywanych przez Rosjan… Skutek był taki, że Rosjanie, którzy przyjęli na siebie obowiązek zabezpieczenia tej wizyty, w ostatnim momencie odwołali swoich funkcjonariuszy i odesłali ich na lotnisko Wnukowo, ale, oczywiście, nikogo o tym nie poinformowano… Gdyby prezydent wylądował, nie miałby czym pojechać do Katynia.

– Dokumenty sugerują daleko posuniętą beztroskę polskiego rządu?

– Dokumentują ją! Pokazują absolutną niekompetencję i złamanie wszystkich możliwych przepisów. Dodatkową ilustracją może być lekceważące potraktowanie ostrzeżenia, które nadeszło w dniu poprzedzającym wizytę, o możliwości porwania jednego z samolotów UE. To po prostu niebywałe! I wreszcie ostatnia rzecz, teraz najważniejsza – umowa międzynarodowa zawarta przez premierów Tuska i Putina, oddająca postępowanie i śledztwo oraz wszystkie dowody i prawo pisania raportu, a także rozstrzygania o przyczynach katastrofy w ręce rosyjskie, w ręce funkcjonariuszy KGB.

– Media i politycy partii rządzącej dają nieprzychylne recenzje Księgi; twierdzą, że jest to zwykły zbiór informacji prasowych. Co Pan na to?

– Oczywiście, w naszej Księdze są także informacje prasowe, w tym sensie, że niektóre z dokumentów były już publikowane w prasie. Niestety, bardzo wiele faktów i dokumentów nie przedostało się lub umknęło uwadze opinii publicznej, jak choćby ta o groźbie ataku terrorystycznego lub dokumenty z negocjacji dyplomatycznych, w których się mówi, że wizyta polskiego prezydenta nie będzie tak samo dobrze ochraniana przez stronę rosyjską, jak wcześniejsza wizyta premiera – Rosjanie to mówią wprost, a dyplomaci rządu polskiego bez zastrzeżeń przyjmują do wiadomości… Wystarcza zapewnienie, że strona rosyjska będzie się zajmowała wyłącznie ochroną wizyty pana premiera…

– Zaraz po publikacji Białej Księgi pojawiło się oskarżenie, że to nie tylko gra wyborcza PiS, ale po prostu „taniec na grobach ofiar"… Czuje się Pan tym dotknięty?

– Po tej nerwowej i absurdalnej reakcji najlepiej widać, jak wiele osób po stronie rządowej chciałoby, aby Polacy podejmowali decyzje dotyczące swojej najbliższej przyszłości, nie wiedząc o tym, jak doszło do tej wielkiej tragedii i kto jest za nią odpowiedzialny – kto jest odpowiedzialny za śmierć polskiej elity narodowej i jak postępowano w sprawie bezpieczeństwa państwa polskiego. Nie, nie czuję się dotknięty, bo gdy się broni słusznej sprawy, obelgi nie dotykają.

"Niedziela" 28/2011

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl