Z akademickiego okna

Ks. Andrzej Przybylski - Duszpasterz Akademicki z Częstochowy

Testament Ojca

12 grudnia 2004 r. podczas audiencji opowiadałem Janowi Pawłowi II o tym, co robimy dla studentów w Częstochowie, o powstaniu personalnej parafii akademickiej, o starym domu, kupionym tuż obok akademików, o planach budowy ośrodka formacyjnego dla młodych. Ojciec Święty spojrzał na mnie, położył swoją rękę na mojej głowie i długo trzymał w geście błogosławieństwa, a potem powiedział słowa jak rozkaz: "Tylko bądźcie blisko studentów i pracujcie z nimi!". Już wtedy te słowa były dla mnie jak zapalnik do wzmożonego działania, a dziś stały się jak testament, jak ostatnia wola Ojca. Muszę ją wypełnić, bo w tych słowach jest proroctwo, że nie można dłużej stać z boku, że nie można narzekać, iż nie ma młodych w Kościele, że Polsce brakuje elit katolickich, że nie ma kto nami rządzić i stawać w obronie wiary. Nie można narzekać, że coś nie wyrosło, skoro się w to nie inwestowało, nie pielęgnowało tego i nie stwarzało warunków do rozwoju.

Miasto bez Boga

Nasz ośrodek duszpasterski położony jest daleko od akademików i chodzi do niego spora grupa zapaleńców z całego miasta, ale to zaledwie mała cząstka wielkiego studenckiego świata - daleko jeszcze nawet do 1 procenta. Wielki świat miasteczka akademickiego coraz bardziej zostawiony jest sam sobie. I to nie Bóg je opuścił, ale myśmy je zostawili na boku, jako trudną córkę Kościoła, która jest krytyczna i wymagająca, a do tego wszystkiego nie daje na tacę i nie przyklaskuje zbyt łatwo kościelnym pomysłom. Wyrosło więc na miasteczku miasto bez Boga z kilkudziesięcioma pubami, klubami, dyskotekami, z puszkami na prezerwatywy i sklepami z alkoholem otwartymi przez całą dobę. Ale to nie jest świat samego zła, jest w nim jeszcze mnóstwo dobra, wspaniałych młodych ludzi, którzy jak zdrowe ryby zanurzają się w wody tego świata, i choć wody czasem są zatrute, one dają świadectwo życia. Ale czy wytrzymają? Wielu studentów po przeżyciu nawrócenia wyprowadza się z akademika, bo jak mówią - "tam się nie da żyć autentyczną wiarą". W tym roku akademickim po raz pierwszy nikt nie wypadł z okna. Bogu niech będą dzięki, bo to zawsze dla mnie największy wyrzut sumienia, że znowu nie stworzyłem komuś lepszej możliwości duchowej pomocy.

Blisko studentów

Coraz więcej naszych braci z Kościołów protestanckich zagląda do akademika. Mimo że są w mniejszości, jakoś dziwnie mają większe pole do popisu. Baptyści mają w mieście swoją kawiarnię dla młodzieży z salkami na spotkania i darmowe kursy angielskiego, prowadzone przez lektorów z Ameryki, a ja, duszpasterz katolicki, mieszkam na plebanii i w małym pokoiku muszę co wieczór zmieścić do 20 osób. Mamy wprawdzie kaplicę na ponad 100 osób, ale nie chcę z niej robić kawiarni, żeby nie zburzyć obecnego tam stanu sacrum. Tylko co mam powiedzieć "mieszkającym" na łóżkach piętrowych studentom ze "Skrzata", kiedy mi mówią, że marzą o domu, o okrągłym stole, który się nie mieści w akademiku, o tym, żeby wypić herbatę nie na kolanach, ale w normalnych warunkach, i do tego we wspólnocie ludzi, w których jest jeszcze mnóstwo wiary i dobra? Studenci bardziej niż klasycznej świątyni potrzebują domu - Bożego domu! I muszę im taki zbudować! Oni już wkrótce będą budować własne domy rodzinne, dziewczyny będą nauczycielkami w szkole, a chłopaki - inżynierami i menedżerami w jakiejś firmie. Jeśli nie damy im doświadczenia domu, to będą budować w swoim życiu poczekalnię, gdzie wchodzi się na chwilę i szybko ucieka, gdzie nikt nie czuje się u siebie.

Dzieło

Wreszcie doczekaliśmy się. Bóg wysłuchał naszych próśb. Ksiądz Arcybiskup podjął decyzję, Redaktor Naczelny Niedzieli obiecał pomoc i ruszyliśmy do ziemi obiecanej, żeby być "blisko studentów i pracować z nimi". Rok temu kupiliśmy dom z niewielkim placem, pod samymi oknami akademików, tak że można dosłownie "ewangelizować na dachu". Teraz remontujemy i żebrzemy o pomoc w dokończeniu dzieła. Pragniemy, żeby pierwszym mieszkańcem domu był Chrystus obecny w Eucharystii - stąd na początku chcemy ukończyć pomieszczenie przeznaczone na kaplicę. Podjęliśmy się budowy w całkowitym zaufaniu Bogu, że ześle ludzi i pieniądze, że będąc taką "nienormalną" parafią od studentów, damy sobie radę. Kiedy się trochę martwię, jak to będzie dalej, modlę się do sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego i słyszę jego słowa: "Jak wiesz, że trzeba, to buduj, a resztę załatwi Pan Bóg". I kiedy słyszę złość diabła, mówiącego głosem ludzi, że nasz dom to zamach na autonomię uczelni, że niby po co wydawać tyle pieniędzy na jakieś "kawowe duszpasterstwo", że z tych studentów i tak się już niewiele wyciśnie - modlę się do Boga, patrząc w okna Jego Domu, i widzę w jednym z nich tego, który te sprawy zawsze rozumiał najlepiej i bardzo konkretnie im służył - Jana Pawła II. "Bądźcie blisko studentów i pracujcie z nimi!" - słyszę jego głos.
Obiecuję Ci, Ojcze Święty, że będę blisko, naprzeciwko ich okien, żebyś z okna tego domu, który budujemy, mógł mówić im o Jezusie, głosić Ewangelię i uczyć Katechizmu.

"Niedziela" 26/2005


Nasz adres:
Personalna Parafia Akademicka
pw. św. Ireneusza BM
42-200 Częstochowa,
ul. Kilińskiego 132

www.emaus.czest.pl
aprzybylski@niedziela.pl

Konto bankowe:
Citi Bank Handlowy w Warszawie S.A.,
Oddział w Częstochowie
Nr konta:
PLN 95103015820000000854026003
EUR 23103015820000000854026038
USD 73103015820000000854026011

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl