Patrzmy na ręce ONZ-owskich urzędników

Z abp. Silvano Tomasim CS - stałym obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy Biurze ONZ i jego agendach w Genewie - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

W 1994 r. w Kairze odbyła się Międzynarodowa Konferencja ONZ nt. Zaludnienia i Rozwoju. Niektóre państwa bogatej Północy potraktowały ją jako okazję, by narzucić krajom Trzeciego Świata nieetyczną politykę kontroli ludności. Delegacja Stolicy Apostolskiej na tę Konferencję, przy poparciu kilku państw, udaremniła wprowadzenie do Dokumentu Końcowego niektórych zapisów, m.in. o "prawie" do aborcji na żądanie. Po 10 latach od tego niechlubnego spotkania przyszedł czas na ocenę jego rezultatów. Czas pokazał, że teoria głosząca, iż przyrost ludności jest przeszkodą na drodze do rozwoju, a receptą na zwalczanie ubóstwa miałoby być ograniczenie przyrostu ludności, jest absurdalna i szkodliwa. Dwa tygodnie temu - w 49. numerze "Niedzieli" (z datą 5 grudnia 2004 r.) opublikowaliśmy wywiad z jednym z członków delegacji watykańskiej na tę Konferencję - abp. Renato Raffaele Martino - o tym, jak z perspektywy dziesięciolecia ocenia tamto spotkanie i jego skutki. Obecnie, zgodnie z zapowiedzią, publikujemy rozmowę z abp. Silvano M. Tomasim CS, wówczas sekretarzem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżnych. Obie rozmowy przeprowadził Włodzimierz Rędzioch.

Włodzimierz Rędzioch: - Co się stało 10 lat temu na Konferencji ONZ w Kairze?

Abp Silvano Tomasi CS: - Konferencja ONZ, która odbyła się w Kairze we wrześniu 1994 r., była ważnym wydarzeniem w życiu wspólnoty międzynarodowej, gdyż w czasie jej trwania debatowano nad tak ważnymi problemami współczesności, jak rozwój krajów ubogich, kwestie ludnościowe i rola kobiety w społeczeństwie. Gdy dyskutowano, jaki wpływ na rozwój gospodarczy ma liczba ludności, pojawiły się jednak kwestie natury moralnej i doszło do konfrontacji między dwoma wizjami przyszłości. Według pierwszej z nich - życie każdej istoty ludzkiej ma wartość i jest postrzegane jako potencjalne źródło dobrobytu. Według drugiej - przyrost ludności jest przeszkodą na drodze do rozwoju, a więc warunkiem zwalczenia ubóstwa miałoby być ograniczenie liczby ludności na naszej planecie. Problem ten jest aktualny do dziś, gdyż Program Działania przygotowany na Konferencji jest podstawą konkretnych akcji podejmowanych na rzecz rozwoju.

- Jak z perspektywy tych 10 lat można ocenić rezultaty Konferencji w Kairze?

- Cele, które postawiła sobie Konferencja, były bardzo szlachetne, lecz sposoby ich osiągnięcia okazały się złe. Przede wszystkim położono zbyt wielki nacisk na wątpliwą teorię, według której nadmiar ludności miałby być przyczyną ubóstwa. Po wtóre - w Kairze próbowano narzucić światu "nową" antropologię, która - wbrew prawu naturalnemu - wprowadza nowe pojęcie osoby ludzkiej (wartość i godność człowieka schodzi na drugi plan, a liczy się przede wszystkim jego zdrowie i dobrobyt; człowieka cechuje skrajny indywidualizm, co oznacza, że jest on zamknięty w sobie i nie ma żadnych innych punktów odniesienia poza nim samym). Te wizje zaważyły na projektach społecznych i politycznych, które mają dramatyczne konsekwencje. Wpływają również na stosunek do religii - jeśli jakaś religia nie podziela tej antropologii, jest zwalczana. W świecie, w którym liczy się tylko własne, egoistyczne dobro, obowiązuje prawo silniejszego lub bogatszego.

- Czy to znaczy, że Konferencja w Kairze była faktem negatywnym w historii ludzkości?

- W Kairze wprowadzono pojęcie "zdrowia reprodukcyjnego", co sprawiło, że dziś agendy ONZ coraz częściej go używają, by usprawiedliwić uciekanie się do aborcji. Poza tym, mówiąc o prawie kobiety do "decydowania o własnym ciele", próbuje się uznać aborcję za "podstawowe prawo człowieka".
Zalegalizowanie eutanazji dzieci w Holandii jest rezultatem tej samej logiki. W obu przypadkach ofiara nie ma prawa głosu, obowiązuje prawo silniejszego. Gdy poszukiwanie dobra osobistego nie jest połączone z odpowiedzialnością za innych, pojawia się przemoc.

- Jakie są więc rezultaty Programu Działania, który został opracowany w Kairze?

- Dokumenty przygotowane w Kairze mówią o walce z ubóstwem, lecz niektórym politykom zależy tylko na kontroli urodzeń, która miałaby być receptą na rozwój. Dlatego ludzie ci żądają, by tzw. zdrowie reprodukcyjne, które obejmuje "bezpieczną" aborcję, stało się "prawem człowieka". Już dziś mówi się o "prawach reprodukcyjnych", a przecież jest to wypaczanie prawa, bo prowadzi do osłabienia odpowiedzialności moralnej i wyrządza szkody w życiu społecznym.

- Ksiądz Arcybiskup pracował przez wiele lat w Afryce. Czy przeludnienie - jak twierdzą niektórzy - jest przyczyną niedorozwoju gospodarczego Czarnego Kontynentu?

- Nie jest regułą, że nierozwinięte kraje afrykańskie są gęsto zaludnione. Wprost przeciwnie, niektóre z nich mają mało ludności.
Wiadomo, że najważniejszym bodźcem do rozwoju są ludzkie zdolności twórcze, a z drugiej strony doświadczenie uczy, że starzejące się społeczeństwa są konserwatywne, niezdolne do odnawiania się i starają się zachować jedynie istniejące status quo. Dlatego uważam, że do rozwoju Afryki nie przyczyni się zmniejszenie liczby ludności, ale inne czynniki: powszechna edukacja, sprawiedliwy podział dóbr (często władze polityczne uniemożliwiają taki podział) oraz wprowadzenie produktów afrykańskich na światowe rynki.

- Na zakończenie chciałbym poruszyć problem dotyczący Polski. Komitet Praw Człowieka ONZ wydał dokument, w którym zaleca władzom Polski zmianę prawa dotyczącego aborcji. Co Ksiądz Arcybiskup sądzi o tej ingerencji ONZ-owskich urzędników w sprawy suwerennego jeszcze państwa?

- Thomas W. Jacobson, przedstawiciel amerykańskiej organizacji Focus on the Family w ONZ, wydał w tej sprawie wyczerpujący dokument, który można streścić w następujący sposób:
Po pierwsze - Karta Narodów Zjednoczonych stwierdza: "żadne postanowienie niniejszej Karty nie upoważnia ONZ do ingerencji w sprawy, które należą do wewnętrznej kompetencji państwa".
Po drugie - Komitet Praw Człowieka "może badać międzynarodowe zagadnienia gospodarcze, społeczne, kulturalne, wychowawcze, zdrowia publicznego i im podobne, opracowywać sprawozdania w tym zakresie, rozpoczynać takie badania i sporządzać sprawozdania oraz udzielać zaleceń we wszelkich sprawach tego rodzaju". Niestety, tekst ONZ-owskich "wskazówek" dla Polski napisany jest w formie nakazów.
Po trzecie - Komitet Praw Człowieka, błędnie interpretując Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, próbuje zmusić Polskę do zmiany swego prawa, by dostosować je do niewłaściwie interpretowanego Paktu. Po czwarte - Komitet próbuje narzucić Polsce własny, umotywowany ideologicznie program, używając kontrowersyjnych terminów: "orientacja seksualna" i "mniejszości seksualne", które nie pojawiają się w Pakcie ani nie są definiowane w dokumentach ONZ.
Jednym słowem - Komitet Praw Człowieka ONZ wyszedł w sposób skandaliczny i bezprawny poza swoje uprawnienia, próbując uzurpować sobie prawomocną władzę wobec społeczeństwa i wybranych władz niepodległego narodu polskiego. Ja całkowicie zgadzam się z analizą Thomasa W. Jacobsona.

- Z przykrością trzeba stwierdzić, że wiele komisji i agend ONZ jest w rękach "lobbies", które - nie licząc się z wolą narodów, ich kulturą i systemem wartości - próbują narzucić suwerennym państwom politykę i "prawa" odzwierciedlające ideologię tych grup. Rządy i narody powinny zwiększyć czujność i ujawniać przypadki pogwałcenia przez ONZ-owskie organy traktatów międzynarodowych. Dziękuję za rozmowę.

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl