Sylwetka nowego Papieża Benedykta XVI i ramowy program Jego pontyfikatu

Kard. Stanisław Nagy SCJ

Z najgłębszym wzruszeniem przystępuję do próby skomentowania przemówienia Benedykta XVI, wygłoszonego w środę 20 kwietnia 2005 r. na pierwszej Mszy św. po wyborze na następcę św. Piotra do kardynałów elektorów. Przemówienie to musi poznać i ze wzruszeniem przemyśleć cała Polska, a na pewno cały Kościół w Polsce, zapatrzony głębokim wzruszeniem w odeszłą co dopiero pomnikową postać Papieża Jana Pawła II.
Pomijam fakt, że jak ongi po swoim wyborze Jan Paweł II w lapidarny sposób nakreślił kardynałom wyborcom zarys głównych zadań swojej realizacji misji Piotrowej, tak teraz uczynił to Jego pokorny następca - Papież Benedykt XVI. Ale jakimże głębokim wzruszeniem napawa to przemówienie wczorajszego kardynała Josepha Ratzingera, a dzisiejszego następcy "Wielkiego Papieża". Bo nie tylko jaskrawo wyraźnymi liniami rysuje on kształt swojego Pontyfikatu, ale z chwytającą za serce pokorą prezentuje swoją postać, a równocześnie daje do głębi wzruszające świadectwo swoich duchowych związków z Papieżem, którego pogrzebowi przed paroma dniami przewodniczył.
Już ogólny zarys tego kapitalnego przemówienia powoduje, że otwierają się serca ludzi znad Wisły i Odry. Jednocześnie obraz ten wymaga szczegółowego pogłębienia, aby lepiej uchwycić jego wzruszającą wymowę.

"Pokorny pracownik winnicy Pańskiej",
"Następca Piotra rybaka z Galilei"

Nadziwić się nie można, jak ten człowiek, przez całą epokę Pontyfikatu Jana Pawła II stanowiący tej epoki przęsło szczytowe, stając przed godnością Następcy św. Piotra, zamienia się w pokornego sługę Kościoła, przejętego do głębi "swoją niewspółmiernością" w stosunku do treści tej godności, nie kryjącego niepokoju "przed odpowiedzialnością, jaka została mu powierzona". Zaiste, choć pełnienie roli stróża czystości wiary wiązało się z pełnieniem kluczowych zadań w życiu Kościoła, teraz cały ogrom odpowiedzialności za globalny rytm tego życia, jaka złożona została na barki jednego człowieka, miał prawo przyprawić go "o ludzki niepokój", obawę, czy się podoła.
Ale nowy Papież jest zbyt dobrym teologiem, żeby nie wiedzieć, że to Bóg kieruje Kościołem i nigdy go nie opuszcza, że to ostatecznie On zadbał o odpowiedniego pasterza dla owczarni, której ostatecznie Chrystus jest głównym Pasterzem. I dlatego mimo tych wszystkich dręczących go obaw "z wdzięcznością przyjmuje powierzone mu następstwo po św. Piotrze, które uważa za dar Bożego Miłosierdzia". A kontynuacja tego fragmentu przemówienia jest więcej niż wymowna: "Uważam ten fakt za specjalną łaskę, udzieloną mi za pośrednictwem czcigodnego Poprzednika - Jana Pawła II. Odnoszę wrażenie, że czuję mocno uścisk Jego ręki, wydaje mi się, że patrzę w Jego uśmiechnięte oczy, słyszę Jego słowa skierowane do mnie, żeby się nie bać". Czyż można było dobitniej wyrazić swój stosunek do zmarłego Papieża i pozostałego po Nim dziedzictwa? Trzeba będzie jeszcze wrócić do tego ważnego wątku, ale przedtem spróbuję uzupełnić elementy sylwetki Benedykta XVI zarysowane w omawianym przemówieniu.
Po niespodziewanym wyroku Opatrzności, jakim był wybór na następcę św. Piotra, nowy Papież biegnie myślą do wydarzeń z Cezarei Filipowej przed dwoma tysiącami lat i słyszy słowa Piotra: "Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego" oraz uroczyste zapewnienie Chrystusa: "Ty jesteś Piotr - Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój... I Tobie dam klucze królestwa Bożego" (Mt 16, 18-19). Nowy Papież "powtarza z niepokojem słowa niespokojne Rybaka z Galilei i wsłuchuje się z głębokim wzruszeniem w upewniającą obietnicę Boskiego Mistrza". Wie, jak wielki ciężar spada na jego "biedne barki", do których dopasowana jest jednak moc Boża, na którą może liczyć.
Jest świadom tego, że Pan chciał, żeby był "Skałą, na której wszyscy mogliby się oprzeć" i dlatego "błaga Go o to, by dopełnił ubóstwo jego sił, żeby był odważnym i wiernym pasterzem Jego owczarni". A za tym idzie całkowite oddanie w ręce Opatrzności, a także Chrystusowi, któremu "ponawia całkowite i ufne oddanie".
Gdyby próbować streścić te rysy osobowości Benedykta XVI, to ukaże się człowiek, który z poczuciem pokory i ograniczenia łączy pełną świadomość ogromnej odpowiedzialności, jaka spada na niego w postaci dziedzictwa św. Piotra, które obejmuje godność Głowy i Pasterza całego Kościoła.

Świetlana postać wielkiego Poprzednika

Tu wrócić trzeba do treści zacytowanych już, wzruszających do głębi, słów o poczuciu trzymającej nowego Papieża dłoni Jana Pawła II, wodzących za nim Jego dobrotliwych oczach, towarzyszących mu słowach: "Nie bój się!". Na dobrą sprawę słowa te mówią prawie wszystko o stosunku Papieża Benedykta do jego bezpośredniego poprzednika - Jana Pawła II. Co prawda, nie traci on z oczu także dalszych swoich poprzedników - Jana XXIII i Pawła VI, jednak Jan Paweł II zajmuje w tym czcigodnym szeregu miejsce nie tylko pierwsze, ale wyraźnie wyjątkowe, tak ze względu na czasową bliskość życia z Nim, jak i towarzyszenie bezpośrednio Jego wielkiemu pontyfikatowi, ale bardziej jeszcze ze względu na Jego bohaterską śmierć i wstrząsający pogrzeb, którego był główną postacią prowadzącą.
Najlepszy obraz tego świętego powiązania między postacią Jana Pawła II i Jego następcy Benedykta XVI nakreślił w lapidarny, ale i do głębi poruszający sposób sam obecny Papież. "Stoi mi przed oczyma - pisze - świadectwo Papieża Jana Pawła II. Zostawił On Kościół bardziej odważny, bardziej wolny, bardziej młody. Słowem - Kościół, który wedle Jego nauczania i przykładu pragnie spoglądać w przyszłość i nie lęka się przyszłości". Jakaż to wspaniała wizja Papieża Poprzednika i prowadzonego przez przeszło pół wieku Kościoła. W tej globalnej wizji Kościoła Janapawłowego widać imponujące szczegóły, a między nimi Wielki Jubileusz wprowadzający w nowy wiek z Ewangelią "przystosowaną do współczesnego świata w duchu II Soboru Watykańskiego". Zdaniem nowego Papieża, Sobór jest "busolą na rozległym oceanie trzeciego tysiąclecia". Papież kończy tę myśl cytatem z Testamentu Jana Pawła II: "Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował" (por. także Novo millennio ineunte, 57-58).

Program pontyfikatu

Byłoby niejedno jeszcze do uzupełnienia w tym obrazie, jaki Benedykt XVI zarysował w swoim programowym przemówieniu. Ale nie do pominięcia jest program, jaki nowy Papież naszkicował w swym pierwszym urzędowym wystąpieniu. Program ten ma również swoją wymowę w perspektywie jego stosunku do wielkiego Poprzednika. Punktem wyjścia jest wspomniany stosunek do dziedzictwa soborowego. "Także i ja - powie bez ogródek - pragnę wyrazić z całą mocą zdecydowaną wolę aktualizacji II Soboru Watykańskiego". Dokumenty soborowe bowiem nie straciły nic ze swojej aktualności. Eucharystia to drugi kluczowy element programu nowego Papieża. Rozpoczęty w Roku Eucharystii pontyfikat nie może, w przekonaniu Benedykta XVI, nie cechować wymiar eucharystyczny. I tu znowu trudno pominąć wymowny, a nawiązujący do poprzedniego pontyfikatu cytat: "Eucharystia jest owocem życia chrześcijańskiego i źródłem ewangelicznej misji Kościoła i dlatego nie może nie stanowić stałego ośrodka i źródła posłannictwa Piotrowego, jakie zostało mi powierzone".
W konsekwencji święto Bożego Ciała winno w tym roku być obchodzone ze szczególną troską. Ponadto przewidywane na sierpień spotkanie młodych w Kolonii winno się skupić wokół Eucharystii. A wreszcie zwyczajny Synod Biskupów poświęcony zostanie Eucharystii, stanowiącej źródło i szczyt posłannictwa Kościoła. Wzruszający jest apel do ukochanych braci kapłanów, odwołujący się do ostatniego listu wielkoczwartkowego Jana Pawła II, w którym jest mowa o tym, że kapłaństwo winno ze szczególnego względu posiadać "postać eucharystyczną". Nowy Papież wzywa więc do żarliwej wiary w obecność Chrystusa w Eucharystii, do uroczystego i poważnego celebrowania Mszy św.
Z Eucharystią powiązał nowy Papież doniosłą sprawę zjednoczenia chrześcijan. Sprawę tę traktuje z całą świadomością jako "zadanie pierwszorzędne", które chce wypełnić, nie szczędząc wysiłków. Odbudowanie pełnej i widzialnej jedności chrześcijan traktuje jako pilny obowiązek. Nie przywiązuje wagi do manifestacyjnych przejawów uczuć, ale do "wewnętrznego nawrócenia", które stanowi punkt wyjścia dla prawdziwego postępu ekumenicznego. Wyraża w końcu pełną gotowość do wejścia w tej sprawie na drogę wielkich poprzedników: Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła II i współdziałania w każdej inicjatywie, która by rzeczywiście służyła sprawie zjednoczenia.
Szeroko otwiera ręce na inne religie, a nawet na ludzi niewierzących czy poszukujących sensu życia i odpowiedzi na jego podstawowe pytania. Zwraca się do nich z prostotą i przyjaźnią, z myślą o "otwartym i rzeczowym dialogu w poszukiwaniu prawdziwego dobra człowieka i społeczeństwa". Kończy prośbą do Boga o "jedność i pokój dla całej rodziny ludzkiej, zapewnia o gotowości wszystkich katolików do współpracy w poszukiwaniu autentycznego rozwoju, szanującego godność ludzką".
Ostatnim punktem programu jest, jakże bliska sercu Jana Pawła II, sprawa młodych. Benedykt XVI z całą mocą podejmuje to ważne zagadnienie razem z zapowiedzianym na sierpień spotkaniem w Kolonii. Obiecuje szczery dialog z młodymi, będącymi przyszłością Kościoła, oraz wsłuchiwanie się w ich oczekiwania.
Koniec pierwszego przemówienia Benedykta XVI jest znowu nawiązaniem do Jana Pawła II, a konkretnie do Jego listu na Rok Eucharystii o wymownym tytule Zostań z nami, Panie. Jego zwieńczenie stanowi bezwarunkowa obietnica wierności Chrystusowi. "Jemu pragnę służyć, oddając się całkowicie na służbę Kościoła".
Miałoby się ochotę powiedzieć: i czegóż więcej oczekiwać od nowego Papieża? Ale na to pytanie odpowiada on sam, i to również na wzór wielkiego Poprzednika: "Wzywam macierzyńskiego wstawiennictwa Matki Najświętszej, w której dłonie składam dziś i jutro mojej osoby i Kościoła".

"Niedziela" 19/2005

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl