Mamy papieża!

Ks. Piotr Zaborski

Po wyborze nowego Papieża jest taki moment, kiedy przed uroczystym ogłoszeniem wyboru oraz imienia nowego Następcy św. Piotra: "Habemus Papam..." wierni biegnący na plac przed Bazyliką Watykańską, choć powtarzają niczym pozdrowienie: "Mamy Papieża", to jednak nie wiedzą jeszcze, kto nim jest. I właśnie dlatego biegną, bo chcą go poznać, chcą poznać jego narodowość, jego imię, chcą otrzymać jego błogosławieństwo i być świadkami błogosławieństwa "Urbi et Orbi", udzielonego przez nowego Papieża.

Mamy papieża!

Kiedy o 17.50 z komina Kaplicy Sykstyńskiej zaczął wydobywać się biały dym, na Placu św. Piotra pojawiały się różne reakcje - okrzyki radości, ale i niedowierzania, bo przecież już kilka godzin wcześniej, na 12 minut przed południem, na szarym rzymskim niebie ujrzeliśmy dym, który przez ponad minutę wydawał się biały, aż nagle stwierdzono, że jest on jednak czarny. Nie dziwi więc, że wielu z niedowierzaniem czekało na bicie dzwonów, które wciąż się opóźniało. Kiedy wreszcie rozdzwoniły się dzwony, nikt już nie miał wątpliwości. Po czwartym głosowaniu kardynałowie wybrali nowego Papieża. Mamy Papieża!
Do zgromadzonych na Placu św. Piotra zaczęły dołączać tysiące nowych wiernych. Zatłoczone ulice wokół Watykanu wskazywały tylko jeden kierunek: balkon błogosławieństw, z którego uroczyście zostanie ogłoszone: Habemus Papam. Wśród ludzi zapanowało wielkie poruszenie, spokojne wydawały się tylko flagi z różnych krajów, które powiewały nad głowami.
Kiedy chilijski kardynał Jorge Arturo Medina Estévez pojawił się na balkonie, najpierw zwrócił się do wiernych w pięciu językach, a potem wygłosił znaną nam już uroczystą formułę: Annuntio vobis gaudium magnum, habemus Papam... Wśród wiwatujących zapanował niesłychany entuzjazm, klaszcząc i skandując: Benedetto, Benedetto - zgromadzeni przyjęli z radością nowego Papieża.

Pierwsze reakcje

Trzeba byłoby tu być, żeby przekonać się, jak w krótkim czasie wielki Plac św. Piotra stał się mały - za mały, by pomieścić wszystkich, którzy chcieli z bliska zobaczyć i pozdrowić nowego Papieża. Na pewno za mały dla rzymian, którzy przyszli tu, aby zobaczyć swojego nowego Biskupa. A przecież przyszli tu nie tylko rzymianie. Pierwsze reakcje, jakie słyszałem: "Myślę, że Jan Paweł II jest zadowolony" - powiedział ktoś z tłumu. "Cieszymy się!" - wołali inni. Ktoś inny, doszukując się w tym znaku proroctwa, przypomniał Ewangeliarz leżący na trumnie Jana Pawła II, który wiatr przekartkował i zamknął. "To będzie kontynuacja tego, co robił i czego pragnął dla Kościoła Karol Wojtyła" - wykrzykiwał z radością mężczyzna w średnim wieku. Jedno jest pewne - rzymianie z Placu św. Piotra od pierwszej chwili przyjęli Benedykta XVI za swojego. Młodzież szybko znalazła właściwy rytm do skandowania imienia nowego Papieża - Benedetto (tak brzmi po włosku imię Benedykt), umawiając się z nim na spotkanie w Kolonii. Viva il Papa! - krzyczeli. Pewna kobieta, nie licząc na to, że uda jej się dostać na plac blisko telebimów, przyniosła ze sobą mały telewizor na baterie, dzięki któremu mogła z bliska zobaczyć twarz nowego Papieża. Młodzi, i nie tylko, wysyłali SMS-y do swoich rodzin, przyjaciół, znajomych. Tak oto mogliśmy być świadkami historii, przekazywanej za pomocą komórki. A dzięki transmisjom radiowym i telewizyjnym w wydarzeniu tym uczestniczył cały świat.
Na Placu św. Piotra, choć ludzie mówili w różnych językach, z łatwością można było odczytać znaczenie już nie tylko wypowiadanych, ale wręcz wykrzykiwanych zdań. W tym miejscu i w tym momencie wszyscy mówili o nowym Papieżu. Może tylko nie rozumiały tego "maluchy", których również nie brakowało na placu, ale i one miały swój udział w historii, bo przecież uczestniczyły w ogłoszeniu nowego Papieża - pierwszego w trzecim tysiącleciu. Rodzice zapewniali, że kiedyś im o tym opowiedzą.

"Niech żyje Papież!"

Te słowa wypowiadane po polsku na Placu św. Piotra, w jedenaście dni po pogrzebie Jana Pawła II - Papieża Polaka, miały swoiste znaczenie. Były potwierdzeniem przywiązania Polaków do Następcy św. Piotra, którego widzieli w Karolu Wojtyle i którego widzą w Josephie Ratzingerze - Benedykcie XVI. Jeden z księży przypominał skupionym wokół niego wiernym, że to właśnie o kard. Ratzingerze Jan Paweł II napisał, że jest jego zaufanym przyjacielem.
Grupa pielgrzymów z Polski zaraz po ogłoszeniu wyniku wyboru rozpoznawała w Benedykcie XVI kardynała, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Jana Pawła II i wygłosił kazanie. Niejedna osoba, patrząc na papieskie okno, przypominała sobie słowa Kardynała, który mówił: "Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie Domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi". A dziś ten sam Kardynał staje przed nami jako papież, by również nam pobłogosławić.

Pierwsza noc

Wieczorem pod papieskimi oknami przechadzali się ludzie, od czasu do czasu spoglądając w górę. Ale nowy Papież Benedykt XVI nie zamieszkał jeszcze w apartamentach Pałacu Apostolskiego. Spędził tę noc w Domu św. Marty, gdzie zjadł kolację razem z kardynałami uczestniczącymi w konklawe i udał się na nocleg do pokoju, z którego jeszcze rano wychodził jako kardynał elekt. Czy tej nocy na pewno zasnął...?

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl