Czerwony eurokołchoz

Wojciech Kęder

W ostatnim czasie doszło w Unii Europejskiej do zdarzenia symbolicznego i zarazem niezwykle istotnego, a mianowicie spotkania szefów Niemiec, Francji i Włoch na wyspie Ventotene na Morzu Tyrreńskim

Znaczenie spotkania europolityków na wyspie Ventotene tkwi nie tyle w słowach, których wypowiedzieli jak zwykle wiele, ile w symbolice tego wydarzenia. Otóż składający kwiaty w kolorach UE (żółty i niebieski) na grobie włoskiego komunisty Altiero Spinellego szanowni przywódcy nawiązali do miejsca jego pobytu w czasie wojny w więzieniu Benita Mussoliniego na tej wyspie i spłodzonego wówczas „Manifestu na rzecz Europy wolnej i zjednoczonej”. To manifest Spinellego, a nie pobożne życzenia chadeków w rodzaju Alcide De Gasperiego, Jeana Monneta czy Konrada Adenauera jest tak naprawdę fundamentem przekształcanej dziś w pośpiechu Unii Europejskiej. Politycy wypowiedzieli też przy tej okazji kilka „głębokich” refleksji, które najzgrabniej ujęła kanclerz Angela Merkel – powiedziała, iż jej odwiedziny grobu włoskiego komunisty wraz z premierami Włoch i Francji „pokazują, że wiemy, skąd się wzięła Unia Europejska”. No właśnie! Wtórował jej zaś gromko włoski lewicowy premier Matteo Renzi: „Chcemy napisać lepszą kartę historii Europy”.

Szajka z Ventotene

Altiero Spinelli (1907-86) był włoskim komunistą i podobnie jak Antonio Gramsci (1891 – 1937) krytycznie oceniał efekty polityki terroru towarzyszy radzieckich. Obaj też w więzieniach Mussoliniego, w których przebywali jak widać zbyt krótko, opracowali nowe koncepcje zwycięstwa idei komunistycznej, odmienne od drogi towarzyszy radzieckich. Gramsci proponował „marsz przez instytucje”, przede wszystkim kultury i nauki, i narzucenie ludziom „właściwej” świadomości i ideologii. Spinelli zaś szedł dalej – nie tylko totalitarne świadomość i ideologia, lecz także nowe totalitarne wszechpaństwo. I taki właśnie totalitarny projekt, stworzony wraz z Ernestem Rossim, przedstawił w swoim Manifeście z Ventotene. Spinelli opracował ten dokument w 1941 r. Przemycony z więzienia Manifest z Ventotene stał się dalszą podstawą dyskusji programowych, a w 1984 r. na jego podstawie został opracowany tzw. Projekt Spinellego, czyli projekt zjednoczonej komunistycznej Europy. Projekt Spinellego w 1993 r. stał się oficjalnym projektem Unii Europejskiej, a główny budynek parlamentu europejskiego w Brukseli nazwano imieniem komunisty.

W 2010 r. dla szybszego wprowadzania Projektu Spinellego w życie grupa lewaków, rodowodem z 1968 r. – m.in. z Danielem Cohn-Benditem i Joschką Fischerem (czołowi niemieccy politycy) czy Guyem Verhofstadtem – zawiązała Grupę Inicjatywną Spinelli, do której zapisały się m.in. Róża Thun i Danuta Hübner. Zadaniem tego lobby jest jak najszybsze wprowadzenie w życie ideałów komunistów pokroju Spinellego, w tym zwłaszcza integracji politycznej w ramach Unii Europejskiej w jedno superpaństwo. A o sile wpływów idei Spinellego świadczyły uroczystości 25-lecia jego śmierci, które miały miejsce w Parlamencie Europejskim. Wówczas to przewodniczący PE, ponoć chadek – prof. Jerzy Buzek stwierdził, że: „manifest ten jest wiecznie żywym źródłem idei europejskiej integracji”. No właśnie! A człowiek poczciwie sądził dotychczas, że tylko idee towarzysza Lenina są „wiecznie żywe”! Jak widać, Unia Europejska szybko doczekała się „nowych Leninów” swojego chowu.

Manifest z Ventotene

Cóż zatem głosi Manifest z Ventotene, uszczegółowiony i zaktualizowany w okresie powojennym? Przede wszystkim za głównego wroga, którego należy zniszczyć w pierwszym rzędzie, uważa państwo narodowe. „Pierwszym zadaniem, bez rozwiązania którego wszelki postęp będzie tylko złudzeniem, jest ostateczne zlikwidowanie granic dzielących Europę na suwerenne państwa”. Pogłębiający zaś swoje „przemyślenia” eurokołchozowi zwolennicy Spinellego uszczegóławiają: „Chodzi o stworzenie państwa federalnego, które stoi na własnych nogach i dysponuje europejską armią zamiast armiami narodowymi. Trzeba ostatecznie skończyć z gospodarczą samowystarczalnością, która stanowi kręgosłup totalitarnych reżimów. Potrzeba wystarczającej ilości organów i środków, żeby w poszczególnych państwach związkowych wprowadzić zarządzenia wydane w celu utrzymania porządku ogólnego”.

Manifesty zwolenników neokomunizmu Spinellego sięgają jednocześnie do źródeł swojej inspiracji: „Nasz ruch czerpie pewność co do celów i kierunków działania nie z rozpoznania jakiejś nieistniejącej jeszcze woli ludu, ale ze świadomości reprezentowania najgłębszych potrzeb nowoczesnego społeczeństwa. Dzięki niej nasz ruch wyznacza linie kierunkowe nowego porządku i narzuca jeszcze nieuformowanym masom pierwszą społeczną dyscyplinę. Nowe państwo powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej partii i dla nowej, prawdziwej demokracji”.

Nie odrywając się od swoich marksistowsko-leninowskich korzeni, „teoretycy” od Spinellego wskazują na wiodącą rolę kompartii: „Partia rewolucyjna nie może powstawać w decydujących chwilach w wyniku amatorskiej improwizacji, ale musi już teraz wypracować przynajmniej podstawowe stanowisko polityczne, sformułować linie kierunkowe własnej działalności i stworzyć własne kadry”. I dalej: „Ze stale rosnącej grupy sympatyków partia powinna wciągać do współpracy tylko tych, którzy europejską rewolucję uczynili głównym celem swojego życia, którzy z dnia na dzień świadomie wypełniają swoje zadanie i dbają o interes ruchu”. No cóż, można by to skwitować: skąd my to znamy? Ale już wiemy przynajmniej, skąd ciągotki (rodzinne) u pewnych ludzi do realizacji tej „szlachetnej” idei!

Jednak państwo to jedno, zaś człowiek to drugie. Jak pamiętamy ze starych „dobrych” czasów, największym skarbem socjalizmu jest człowiek. Człowiek w tym nowym totalitarnym systemie jest jednostką wyzutą z własnej inicjatywy, wykorzenioną z tradycji i wartości, manekinem. Jak mówi manifest „Spinelli Group”: „It will be the moment of new action and it will be the moment for new people” – to będzie czas na nowy ruch i nowego człowieka. No cóż, skądś to znamy – „homo sovieticus”, czyli „nowego człowieczeństwa Adam”, jak pisała swego czasu uwielbiająca towarzysza Stalina pewna noblistka.

Ale wielkie projekty wymagają wielkich czynów, stąd też tak „wysokie” wymagania dla wybranych. I zapewne z troski o te wysokie wymagania manifest zawiera wręcz uroczy wątek: „Nowe państwo powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej partii i dla nowej, prawdziwej demokracji (...). Nieprzydatni starzy zostaną wyeliminowani, a wśród młodych trzeba obudzić nową energię”. No to jak z tymi „nieprzydatnymi starymi”? Kula w potylicę? dobicie młotkiem? czy może eutanazja albo gaz? Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z faktu, że ludobójcze pomysły socjalisty (NSDAP to była Narodowo-Socjalistyczna Niemiecka Partia Robotników) Hitlera nie narodziły się w jego głowie, lecz stanowiły „osiągnięcie” subtelnych angielskich i francuskich lewicowych intelektualistów, którzy też marzyli o stworzeniu „nowego, lepszego świata”, gdzie element „nieprzydatny społecznie” należało likwidować, najlepiej humanitarnie, np. zagazowując.

Przyszłość wg ideologów z Ventotene

Zatem plany kolejnych „nieomylnych” ideologów już znamy. Wpierw należy zlikwidować państwa narodowe. Dalej – utworzyć superpaństwo z własną armią, gotową działać zarówno na zewnątrz, jak i przeciwko obywatelom. Należy skończyć z nacjonalizmem, kulturą i tradycją. Należy skończyć z religią, bo to też tożsamość i kultura: system wartości, tradycje, obyczaje. Należy stworzyć nowy typ człowieka – wykorzenionego z tradycji, bezwolnego, posłusznego. Jak mówią wyznawcy Spinellego, „wolna i zjednoczona Europa jest niezbędnym warunkiem dla wprowadzenia nowoczesnej kultury”. A jak twierdzi przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker: „Premierzy muszą przestać słuchać swoich wyborców i działać jako pełnoetatowi Europejczycy” – czyli zachodzi pytanie, kogo mają słuchać? Czy może odpowie na nie „apostoł otwartego społeczeństwa” George Soros lub uczyni to „sprzyjających mu” 200 posłów w parlamencie Europejskim? Odpowiedź otrzymamy sami chyba już niebawem.

„Niedziela” 38/2016

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl