Co tkwi w człowieku XXI wieku?

Ks. Ireneusz Skubiś

Znów docierają do nas szokujące informacje o Polakach terroryzowanych w obozach pracy we Włoszech, w kraju, do którego od paru lat wyjeżdżają nasi rodacy, szukając pracy przy zbiorze płodów rolnych. Akcja policji pod kryptonimem "Ziemia obiecana" sprawiła, że uwolniono 113 Polaków niewolniczo pracujących w okolicy Apulii. Przebywali tam odgrodzeni od świata, jak w obozach koncentracyjnych - pilnujący ich uzbrojeni strażnicy z psami kazali im nawet mówić do siebie "kapo". Ludzie byli bici, zastraszani, szczuci psami, gwałceni, pracowali od godz. 3 rano do 21. Zgrozą napawa fakt, że wśród przestępców są także Polacy - prokuratura wysłała za nimi listy gończe. Dociekania policji wyjawią prawdę o tym przerażającym fakcie.
Mówi się, że trwało to lata. Niemożliwe więc, żeby nikt poza gangiem o tym nie wiedział. Dlaczego nie reagowali plantatorzy z sąsiedztwa, ludzie mieszkający na tym terenie? Jak to możliwe, że dzieje się tak w naszych czasach, przy sprawnym działaniu wszędobylskich mediów i policji, mającej do dyspozycji nowoczesne narzędzia zdobywania informacji i sprawnego działania? Już w ubiegłym roku przeżywaliśmy podobny problem, również mający swoją historię na ziemi włoskiej. Pytań ciśnie się na usta wiele. Ale przede wszystkim jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby w Europie XXI wieku, po doświadczeniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych, w czasach pokojowego rozwoju mogło dojść do powstania takich miejsc. Skrzywdzono setki ludzi. Prasa podaje, że pokrzywdzonych jest ok. 1000 Polaków.
Stawiamy tu także ważne pytania z dziedziny moralności. Dlaczego i w jaki sposób ludzie dochodzą do takiego stanu sumienia, że w ten sposób potrafią odnosić się do innych? Przecież wszyscy wiemy, co to były obozy koncentracyjne, potępione przez sądy całego świata jako wyraz wyzucia z człowieczeństwa, jako postawa najgorsza z możliwych. I co stało się z przykazaniem miłości i szacunku dla bliźniego, jeśli uprawia się handel żywym towarem i traktuje bliźniego gorzej niż zwierzę. To nie jest już tylko sprawa przestępczych jednostek, to sprawa pewnego systemu, który pozwala przestępcom funkcjonować.
Dlatego może bardziej niż kiedykolwiek wcześniej trzeba dziś w naszym społeczeństwie stawiać pytania o moralność, trzeba też szukać psychologicznych uwarunkowań osób uprawiających taki proceder: co nimi kieruje, gdzie nauczyli się takich zachowań, co zrobili z przynależnym przecież człowiekowi w sposób naturalny poczuciem winy itd.
Jednocześnie trzeba zapytać o naszą solidarność z krzywdzonymi: czy jeżeli ktoś dowiedział się o kimś ze swoich znajomych, że jest jakaś niejasność, że być może ma miejsce przestępstwo czy dzieje się komuś krzywda - czy nie powinniśmy natychmiast zareagować, zwracając uwagę organów ścigania?
Niestety, jesteśmy w Polsce czasem świadkami takiej solidarności z przestępcą, a nie z ofiarą. Media donoszą nieraz o pobitych w miejscach publicznych, o krzykach maltretowanych dzieci słyszanych przez sąsiadów, niereagujących jednak na dziejące się zło. A zło ma to do siebie, że jeśli się go nie poskromi - to jak rak szybko się rozszerza i obejmuje coraz szersze połacie naszego życia. Chyba więc już czas, byśmy byli społeczeństwem rozsądnym, umiejącym rozróżniać dobro od zła, i solidarnym z pokrzywdzonymi. To jest sprawa sumienia, także sumienia obywatelskiego. Tak często mówił o tym kard. Stefan Wyszyński, podkreślając odpowiedzialność każdego z nas za życie publiczne, społeczne, za to, co dzieje się w ojczyźnie. Dziś dochodzi do tego nasza wspólna odpowiedzialność za to, co dzieje się w Europie. Tysiące Polaków wyjeżdża teraz legalnie do pracy w Anglii, Irlandii, Hiszpanii czy we Włoszech. Wyjeżdżają jak kiedyś - za chlebem. Czy to jednak oznacza, że jako ci najbiedniejsi i podejmujący się dla zarobku każdej pracy powinni być tak traktowani? Bądźmy czujni, czy naszemu bratu nie dzieje się krzywda. Widząc, a nie reagując, ponosimy za nią również winę, ale przede wszystkim dopuszczamy do rozwoju zła. Najlepsze prawa nie zdadzą się na wiele, jeżeli nie napotkają na współpracę z naszej strony.
Nie zaniedbujmy też kontaktu z Bogiem. Przez Dekalog przypomina On podstawowe zasady współżycia społecznego i wartości, których nie wolno naruszyć. I módlmy się o mądrość dla wszystkich Polaków, zwłaszcza tych, którzy wyjeżdżają do pracy poza granice naszej ojczyzny. Westchnijmy także do Boga o Jego miłosierdzie dla tych, którzy skrzywdzili.

"Niedziela" 31/2006

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl