Zauważyć katolickie media

Ks. Ireneusz Skubiś

Niełatwo jest być chrześcijaninem dzisiaj, kiedy zewsząd bombarduje nas masa różnorakich informacji, ofert nie do odrzucenia, nadmiar pracy - tej koniecznej i mniej koniecznej, tempo życia. Kiedy trochę łapiemy oddech - no właśnie, czym wtedy oddychamy?... Niełatwo jest też dzisiaj księdzu realizować swoje kapłaństwo, bo i on żyje w tym samym smogu informacyjno-reklamowym, i jego dosięga tempo życia, a wrażliwa dusza nie pozwala przechodzić obojętnie obok ludzkiej biedy. Jak w tej "zakręconej" codzienności znajdować czas na oddech "powietrzem", które może dać siłę nie tylko zmęczonej osobie, ale przez nią także innym? Mam tu na myśli systematyczną lekturę katolickiej książki i prasy, która dla każdego księdza, ale i dla każdego z nas, katolików, jest jak powietrze do dobrego przeżycia swego istnienia potrzebne.
Kapłan, jako duszpasterz, bezpośrednio pracuje z wiernymi. Sprawuje liturgię, głosi kazania, naucza, zwraca uwagę wiernych na ważne sprawy, nawet w pozornie mniej ważnych ogłoszeniach duszpasterskich. Musi więc mieć świadomość misji Kościoła i swojej misji wśród wiernych. Dlatego jest pierwszą osobą, która musi mieć odpowiednie podejście do katolickich środków społecznego przekazu. Bogu dzięki, że większość duszpasterzy ma w swoich świątyniach nawet po kilka tytułów prasy katolickiej, a okazjonalnie książki, kalendarze itp. Jest to przecież przedłużenie duszpasterskiego oddziaływania kapłana. Gdy tego nie ma, wierni po wyjściu z kościoła czasem w najbliższym kiosku zapewnią sobie na niedzielne popołudnie lekturę, nie zawsze jednak wpływającą właściwie na rozwój człowieka. Kapłan powinien też wiedzieć i zainteresować innych, co nadają katolickie rozgłośnie radiowe czy programy telewizyjne, wiedzieć, jaki film w kinie polecić młodzieży i na co w nim zwrócić uwagę, co warto obejrzeć na wideo. Oczywiście, łączy się to także z obserwacją tematyki poruszanej w mediach świeckich, słuchaniem opinii wiernych na wiele zagadnień z życia wziętych i przemodleniem każdej takiej sprawy przed Bogiem.
Nie mamy jeszcze dość dobrze wypracowanej formuły duszpasterstwa przez środki społecznego przekazu, chociaż wiele na tym polu czynią już katolickie portale internetowe, widzimy już billboardy o treściach religijnych, katolicka piosenka weszła do repertuarów poważnych festiwali (m.in. pieśń z oratorium Tu es Petrus w Sopocie), działają religijne teatry (np. Teatr Logos w Łodzi, Teatr A w Gliwicach). Ale nawet gdyby pod tym względem wiele uczyniono, to i tak najwięcej zależy od dobrze uformowanej osobowości kapłana, a także katechety, siostry zakonnej i świadomych swej misji wiernych świeckich, m.in. rodziców. I wbrew pozorom, efekty naszej pracy nie muszą być bardzo odległe. Nie tak dawno zgłosiło się do redakcji kilka gimnazjalistek, prosząc o pomoc w rozszyfrowaniu znaczenia pewnych zwrotów. Zapytały m.in., co oznacza wyrażenie "Judaszowe srebrniki". Na pytanie z naszej strony, czy wiedzą, kim był Judasz, usłyszeliśmy odpowiedź: "Myśmy tego jeszcze nie przerabiali". I jak tu pomóc takiej młodzieży, skoro nie ma nawet podstawowej wiedzy dotyczącej Ewangelii? Ale pojawia się i inny wielki problem: Czym żyje się w rodzinach tych dzieci? Czy aby rodzice nie pozostają na tym samym poziomie edukacyjnym, co ich latorośle? Taka rzeczywistość w istocie poraża - że użyję tu modnego ostatnio określenia. Nawiasem mówiąc, w Bibliotece Niedzieli wydana została niedawno książeczka ks. Stanisława Sierli 100 haseł. Przysłowia i powiedzenia z Pisma Świętego, a niesłabnącym wciąż zainteresowaniem cieszy się książka br. Stanisława Rybickiego Mądrość łaciny. Podobnie rzecz się miała w przypadku całej klasy gimnazjalnej jednej z bardzo dobrych szkół, gdzie tylko 1 osoba wiedziała, kim jest o. Jan Góra OP - postać znana rzeszom katolickiej młodzieży, występująca także w TV, m.in. w programie Między ziemią a niebem.
Niewiedza z zakresu nauki Kościoła, choćby ta odnosząca się do terminologii biblijnej, odbija się wielokrotnie w życiu młodego człowieka - pytania z tej dziedziny, wchodzącej przecież w zakres nauczania historii, spotyka się w testach egzaminacyjnych, słyszymy je też nieraz w telewizyjnych konkursach itd. Nieznajomość Pisma Świętego i brak podstawowej wiedzy o Kościele świadczy o brakach w wykształceniu człowieka, który za wykształconego się uważa. Nic więc dziwnego, że potem przegrywamy także sprawy społeczne i polityczne. To smutne, ale nasze rodziny są za mało otwarte na Kościół i katolicką naukę społeczną. Musimy podjąć walkę o porządnie wykształconą rodzinę przez dobre korzystanie z mediów katolickich, także z prasy katolickiej. Dziś jest ona już dość różnorodna, pięknie ilustrowana i na pewno niedroga. Istnieją też na rynku prasowym pisma dla młodszych czytelników - m.in. nasza redakcja wydaje dwumiesięcznik dla małych dzieci Moje Pismo Tęcza. Wydajemy też dodatkowe, tematyczne numery lub całe serie - obecnie jest taką Kolekcja Papieska Niedzieli, na którą składają się wydawane co miesiąc kolorowe dodatki zawierające myśli świętej, niezapomnianej pamięci Jana Pawła II. Są diecezje, gdzie poszukuje się naszego pisma, informujemy więc, że można je też nabywać w kioskach Ruchu i w salonach EMPIK. Katolickie gazety nie gonią za sensacją, ale mają na celu pobudzanie ducha wiary, myślenia i życiowej wyobraźni, zawierają wiele cennych informacji świadczących później o poziomie kultury człowieka. Cóż mówić więcej? Czytelnicy Niedzieli wiedzą wszystko na ten temat. Problem w tym, by odbiorców katolickich mediów było jak najwięcej.

"Niedziela" 41/2005

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl