Czy islam można pogodzić z demokracją?

Z o. prof. Samirem Khalilem Samirem SJ rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Prof. Huntington przepowiadał w swej słynnej książce, że XXI wiek będzie czasem starcia różnorodnych cywilizacji świata, m.in. cywilizacji zachodniej i islamskiej. Wydarzenia na świecie, których jesteśmy świadkami, wydają się potwierdzać tę tezę. Czy konfrontacja ta jest nieunikniona? Według politologów, można by jej uniknąć, gdyby społeczeństwa islamskie potrafiły odrzucić fundamentalizm religijny oraz terrorystyczną ideologię islamizmu i wejść na drogę demokratyzacji. Rodzi się jednak zasadnicze pytanie: czy islam można pogodzić z demokracją? Aby odpowiedzieć na nie, spotkałem się z o. Samirem Khalilem Samirem, egipskim jezuitą, profesorem Uniwersytetu św. Józefa w Libanie i Papieskiego Instytutu Studiów Wschodnich w Rzymie. W Polsce o. prof. Samir Khalil Samir SJ jest znany dzięki książce wydanej przez Wydawnictwo Pax w 2004 r. pt. "Islam. 100 pytań. Odpowiada Samir Khalil Samir", w przekładzie prof. Karola Klauzy z KUL-u.

Włodzimierz Rędzioch: - Prof. Bernard Lewis, wybitny historyk i specjalista w sprawach islamu, twierdzi, że chrześcijaństwo zrodziło się w Cesarstwie Rzymskim i rozwijało się świadome rozdziału między religią a państwem. Historyczne doświadczenia islamu są natomiast całkowicie odmienne: Mahomet był prorokiem, ale równocześnie i władcą, dlatego od zarania tej religii w społeczeństwie islamskim nie było różnicy między sferą polityczną a religijną. Czy ta wizja państwa religijnego jest jeszcze aktualna w dzisiejszym świecie islamskim?

O. prof. Samir Khalil Samir SJ: - Życie religijne Mahometa można podzielić na dwa okresy. W pierwszym, który obejmuje lata 610-620, przebywał on w swym rodzinnym mieście Mekce i prowadził działalność kaznodziejską. W tej fazie jego nauczanie ma charakter religijny i moralny, i koncentruje się na uznaniu Boga Jedynego oraz Sądu Ostatecznego nad wszystkimi. Aby człowiek zasłużył w przyszłości na raj, musi w życiu doczesnym przestrzegać pewnych reguł: czcić Boga, praktykować sprawiedliwość społeczną, nie czynić zła, nie cudzołożyć itp. Zamożni mieszkańcy Mekki, którzy czcili swe tradycyjne bóstwa, odrzucali jednak ten prosty program religijny. Dlatego Mahomet zawarł pakt (tzw. pakt Aqabah) z mieszkańcami Jasribu (dziś Medyna - Miasto Proroka), miasta wrogiego Mekce. W 622 r. (rok ten stanowi początek kalendarza muzułmańskiego - przyp. W. R.) wraz z nieliczną grupą uczniów opuścił Mekkę i udał się do Jasribu, gdzie przybył 24 września. Rozpoczął się nowy okres w życiu Mahometa, który trwał do 632 r. W tej drugiej fazie Prorok stał się również przywódcą politycznym i organizatorem państwa. Mahomet nie miał pieniędzy, dlatego starał się pozyskać przychylność trzech bogatych plemion żydowskich, które mieszkały w mieście. W tym celu kazał modlić się dwa razy dziennie, zwracając się w kierunku Jerozolimy, tak jak to czynią żydzi, oraz pościć tylko jeden dzień, który odpowiada żydowskiemu świętu Yom Kipur. Natomiast wyznanie wiary ograniczało się do uznania Boga Jedynego. Pomimo tych gestów, żydzi nie chcieli uznać go za proroka. Dlatego po dwóch latach zwrócił się znowu do pogan, zmieniając niektóre zwyczaje: nakazał modlić się 5 razy dziennie, zwracając się w kierunku Mekki, a zamiast Yom Kipuru ustanowił święty miesiąc ramadan oraz pielgrzymowanie do Mekki, islamizując pogańskie rytuały związane z pielgrzymowaniem. Stał się również prawodawcą: wprowadził wiele elementów legislacyjnych Starego Testamentu, takich jak ukamienowanie za cudzołóstwo czy zasadę "oko za oko". Następnie rozpoczął wyprawy wojenne, ponieważ był to jedyny sposób na utrzymanie się: napadał na koczownicze plemiona, aby zagarnąć łup (w Koranie często mówi się o łupie; dla przykładu Prorokowi przypada w udziale 1/5 łupu i ma on pierwszeństwo wyboru). Mahomet staje się więc również wodzem wojskowym, a następnie jedynym przywódcą wspólnoty. W ten sposób powstał model państwa, gdzie islam jest religią, a jednocześnie polityką.
Dziś co bardziej światli muzułmanie wysuwają dwa zarzuty w stosunku do tego modelu: po pierwsze, sytuacja w Medynie była rezultatem zbiegu pewnych okoliczności, tzn. przypadkowa; natomiast prawdziwy zamysł Mahometa to model mekkański, religijny i solidarnościowy (w późniejszym okresie Mahomet musiał prowadzić działalność polityczną, lecz nie był to pierwotny cel islamu). Taką wizję islamu - uniwersalnego i duchowego - popiera wielu ludzi, a jej wielkim zwolennikiem był Sudańczyk Mahmud Muhammad Taha (1909-85), który został zgładzony na początku lat 80. przez Numajriego. Po drugie, sytuacja, w której religia i polityka są połączone, była wyjątkowa, ponieważ dotyczyła samego Proroka, dlatego nie może się już więcej powtórzyć. W tym miejscu trzeba jednak powiedzieć, że zdecydowana większość muzułmanów uważa, iż religia i polityka muszą być ściśle połączone, a państwo ma za zadanie popierać religię muzułańską, tak aby wszyscy mogli lub - jak twierdzą niektórzy - musieli ją praktykować. Ci, którzy dostrzegają konieczność rozdziału między sferą polityczną a religijną, postrzegani są jako ludzie, którzy ulegają wpływom Zachodu.

- No właśnie, większość muzułmanów uważa, że zachodnia demokracja jest "wymysłem" kultury judaistyczno-chrześcijańskiej. Trzeba więc zadać sobie pytanie: czy jest możliwe, aby z religijnej i jurysdykcyjnej tradycji islamskiej zrodziła się tolerancja i pluralizm, które leżą u podstaw demokracji?

- W Koranie i w Sunnie (zbiorze wypowiedzi przypisywanych Mahometowi) można znaleźć elementy, które sprzyjają zarówno tolerancji, jaki i pluralizmowi. Wielki problem w tym, że w Koranie znaleźć można wszystko, również wiele stwierdzeń przeciwstawnych. Jeżeli chodzi o tolerancję, jeden werset mówi, że nie ma przymusu w sprawach religijnych, lecz wiele innych namawia, by atakować tych, którzy są przeciwni Bogu i jego Prorokowi. Nie myli się więc ten, kto twierdzi, że Koran popiera tolerancję, ale nie myli się także ten, kto stwierdza, że Koran zachęca do przemocy. Ten przykład najlepiej ukazuje, dlaczego tak trudno jest prowadzić dialog z muzułmanami.

- Chrześcijanie wierzą w nieustające działanie Ducha Świętego, tzn. w pewną "dynamikę" objawienia. Dla wyznawców islamu natomiat objawienie skończyło się wraz z Koranem. Jak można stawić czoło skomplikowanym problemom współczesnych społeczeństw, powołując się na świętą Księgę sprzed 13 wieków? Czy, według Ojca, jest możliwa "historyczna" interpretacja Koranu i uwspółcześnienie ("aggiornamento") islamu?

- Problem ten jest studiowany przez wielu muzułmanów. Jak już wspomniałem, życie Mahometa można podzielić na dwa etapy: duchowy i społeczno-polityczny. Dlatego w pierwszym rzędzie badacze islamscy starają się rozróżnić wersety koraniczne, które mają wartość absolutną, od tych, które powstały w pewnym kontekście i ważne są jedynie w konteście takim samym lub podobnym. Na przykład słowa "zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie" zostały wypowiedziane w kontekście wojny między Mahometem i jego zwolennikami a mieszkańcami Mekki, którzy odrzucili jego nauczanie, co oznacza, że odnosiły się tylko do tamtej sytuacji. Natomiast inne wersety mają wartość absolutną, tzn. są ważne zawsze i w każdym kontekście. Przykładem takiego typu wersetu jest ten, który mówi, że "mężczyźni i kobiety są sobie równi", lub ten, który stwierdza, że "jeżeli Bóg chciałby, uczyniłby z was jeden naród" (wynika z tego, że Bóg nie chciał tego uczynić, a co za tym idzie - chciał pluralizmu). Wersety te mają wartość absolutną, tzn. można je uznać za fundamentalne zasady islamu. Uważam, że należałoby podjąć się wielkiego dzieła "wydobycia" z Koranu tych zasad fundamentalnych. O ile mi wiadomo, do tej pory nigdy tego nie robiono w sposób systematyczny i kompletny. Dopóki nie przeprowadzi się badań w celu ustalenia fundamentów wiary muzułmańskiej, każdy będzie mógł interpretować Koran na swój sposób.

- Islam posiada 5 "filarów wiary": publiczne wyznanie wiary ("szahada"), pięciokrotne odmawianie codziennej modlitwy ("salat"), post w miesiącu ramadan ("saum"), jałmużna ("zakat") i pielgrzymka do Mekki ("hadżdż")...

- Te "filary wiary" dotyczą jedynie kultu i mówią, co może czynić muzułmanin. Gdyby ktoś spytał mnie, jaka jest fundamentalna zasada chrześcijaństwa, zacytowałbym Chrystusa: "Miłujcie innych, jak ja was umiłowałem" (por. J 15, 12). Poza tym w Kościele katolickim istnieje najwyższy autorytet, którym jest Papież (u prawosławnych rolę tę spełnia Synod Biskupów), który podejmuje decyzje w nowych sytuacjach. W islamie nie ma tego rodzaju najwyższego autorytetu. Gdy istniał jeszcze kalifat, kalif symbolicznie pełnił tę rolę, chociaż jego władza była polityczna. Od 1924 r., gdy Atatürk zlikwidował kalifat, islam pozostał "bez głowy". Czyniono próby, aby rolę tę przejęła Arabia Saudyjska lub kairski Uniwersytet Al-Azhar, lecz bez powodzenia. Dlatego dziś każdy imam - nawet szef małej grupki wiernych - może wydać opinię prawną (fatwa), która ma poważne konsekwencje dla wszystkich.

- Jakie jest wyjście z tej sytuacji?

- Według mnie, najpierw należałoby przeprowadzić poważne badania naukowe, aby rozróżnić "warstwy" Koranu, a w Sunnie (tradycja Mahometa - zbiór opowieści, tzw. hadis, o postępowaniu Proroka) zidentyfikować elementy oryginalne i to wszystko, co zostało dodane później. Należałoby także dokonać głębokiej refleksji w celu odróżnienia tego, co w islamie ma zasadnicze znaczenie, od tego, co drugorzędne (np. chusta islamska nie jest tak ważna jak modlitwa).

- Rodzi się jednak pytanie: kto dziś w świecie islamskim ma autorytet, by podjąć się tego zadania?

- Chciałbym raz jeszcze powtórzyć, że w świecie islamskim nie ma dziś autorytetu religijnego, politycznego czy naukowego uznawanego przez wszystkich. Ponadto w świecie tym nie istnieje tradycja autokrytyki. Pomimo to większość muzułmanów jasno zdaje sobie sprawę, że dziś nie można odwoływać się jedynie do Koranu i do tradycji (Sunny) ustanowionej na przełomie IX i X wieku. Nikt jednak nie wie, jak wyjść z tego ślepego zaułka.

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl